"Boże Ciało" Adama Sikory albo okruchy śląskiego życia
Tytuł filmu Adama Sikory odsyła do jednego z najważniejszych świąt katolickich. Lipiny (Śląsk, nieopodal Katowic), gdzie został nakręcony, słyną z barwnej i spektakularnej procesji, która odbywa się w Boże Ciało. Jednak film koncentruje się raczej na idiomie życia codziennego, życiu w miejscu, gdzie na skutek transformacji przemysłowej wiele rodzin i osób dotknęła skrajna bieda. Autor zauważa, że film Sikory jest bliski dokumentowi etnograficznemu: pokazuje biedę, ale nie egzotyzuje. Pokazuje trudną rzeczywistość, ale jednocześnie sprawczość, sposoby „radzenia sobie” i solidarność w trudnej sytuacji. Siłą filmu jest nie tylko nacisk na „znaczenia” („opis gęsty”), ale również na – ignorowany często przez antropologów – „opis rzadki”: to, co można by też za Eelco Runią i Hansem Ulrichem Gumbrechtem nazwać „obecnością”. Dzięki ukazaniu mise-en-scène w filmie pojawia się wielu „pasażerów na gapę” – wyrażenie Runii, który postuluje większą metonimiczność opisów. W swoim wywodzie na temat filmu Sikory autor polemizuje z twierdzeniem Jill Godmilow postulującej zerwanie z tradycyjnym dokumentem (Kill the Documentary as We Know It).