Miasta są obecnie szczególnie wrażliwe na suszę, wyspy ciepła oraz powodzie błyskawiczne. Są również dużym emitentem rozmaitych zanieczyszczeń do wód. Dominująca tzw. szara infrastruktura uszczelnia miasto i pogłębia te zjawiska. Dostępność i jakość wody oraz ubożenie miejskich ekosystemów stają się coraz bardziej palącym problemem. W dobie antropocenu i zmian klimatycznych zaczynamy mówić o budowaniu odporności miasta, a jednymi z głównych sprzymierzeńców mają być ekosystemy wodne.
W Warszawie i okolicach badamy dynamikę relacji pomiędzy mieszkańcami (ludzkimi i nie-ludzkimi) dużej aglomeracji miejskiej i rzeką oraz innymi zbiornikami i ciekami. Skupiamy się także na fontannach, stawach oraz nieistniejących i zapomnianych już rzekach stolicy, a także elementach infrastruktury wodociągowej i hydrotechnicznej. Warszawski wodny świat zdaje się być niezwykle skomplikowany i różnorodny, nieraz efemeryczny, a dotykanie jej wód odkrywa rozmaite, pozornie niepowiązane z wodą kwestie np.: hierarchie społeczne, sposoby definiowania “dzikości” i dyskursy jej “ochrony”, “poszukiwania”, “zagospodarowania”, czy pracy istot wodnych w mieście. W końcu przestrzeń miejska jest terenem, w którym wdraża się idee renaturyzacji, błękitno-zielonej infrastruktury, co niewątpliwie jest reakcją na zaistniały kryzys wodny i obrazuje tworzenie się nowych ekopolityk wody oraz procesy przedefiniowania relacji nie-ludzi z miastem. Nadal pytaniem pozostaje czy odbywać się to będzie na zasadzie zmiany latourowskich konstytucji, tworzenia faktycznych ludzko-nie-ludzkich kolektywów np. poprzez włączanie roślin filtrujących w społeczność Pól Mokotowskich, czy raczej stanie się przeformułowaniem dotychczasowych narracji np. o “remoncie”, “usługodawstwie ekosystemów”, “kontrolowaniu ilości i jakości wody”. Zastanawiające jest też to, jakie ludzko-nie-ludzkie “nieoczekiwane społeczności” (jak definiują je w “Thinking with Water” Cecilia Chen, Janine MacLeof i Astrida Neimanis) się wyłonią. Jak umiejscowią i ucieleśnią procesy, zazwyczaj postrzegane jako abstrakcyjne np. zmiany klimatyczne lub zły stan ekologiczny wód. Ze względu na złożoność tematu, postanowiłyśmy dokonać selekcji studium przypadków, które zgłębiamy, a które będą mogły odnieść się do wyżej nakreślonych kwestii. Pozostajemy również szczególnie wrażliwe na podejście ugruntowane, a więc podążanie za tym, co podpowiada nam teren.
- Mapowanie Wisły i wody Warszawy (zespół: Małgorzata Owczarska, Magdalena Siemaszko, Aleksander Janas, kapitan Maksymilian Rigamonti z załogą, łódź Rwij Gałązki)
9-10 września 2023 r. , 30 stopni Celsjusza, stan Wisły od 1m do 70 cm czyli niski. Na pokładzie drewnianej łodzi “Rwij gałązki” sterowanej przez Maksymiliana Rigamontiego zespół badaczek pływał i mapował warszawski odcinek Wisły. Zależało nam na perspektywie “z rzeki”. Badanie oparte było na etnografii sensorycznej, a więc ucieleśnionym kontakcie z wodą, używałyśmy również metod audiowizualnych i wywiadu. Żeglując wzdłuż rzeki zatrzymywaliśmy się w subiektywnie wybranych punktach, gdzie działo się coś dla nas interesującego na rzece, brzegu, wyspach, pod filarami mostów. Rozmawiałyśmy ze spotykanymi osobami, nagrywałyśmy dźwięki na powierzchni i spod wody, fotografowałyśmy, filmowaliśmy. W efekcie powstaje multimedialna mapa etnograficzna wodnej Warszawy, która posłuży nie tylko jako narzędzie zbierania i archiwizacji danych, wspomoże ona również analizę skomplikowanej dynamiki hydro-społecznej miasta, ale również będzie narzędziem prezentacji wyników badań, oraz miejscem wirtualnego spotkania z rzeką lub inną wodą dla mieszkańców i mieszkanek Warszawy. Mapa jest próbą włączenia rzeki, wody w pozatekstowe przedstawienie jej doświadczania.
- Praca małży jako bioindykatorów w wodociągach - praca, współpraca czy wyzysk? (Magdalena Kozhevnikova)
W ramach badań prowadzonych na granicy bioetyki, etnografii międzygatunkowej i antropologii wody przyglądam się relacji ludzi i małży słodkowodnych z gatunku skójka zaostrzona (Unio tumidus). Małże znajdują się w stechnicyzowanym środowisku: w ujęciach wody i wodociągach, gdzie mają za zadanie kontrolować jakość wody przeznaczonej do picia przez ludzi. Czy mamy tu do czynienia z relacjami pracy (wg kategorii opisanych przez Donnę Haraway) czy z wyzyskiem (w oparciu o etykę utylitarystów)? Relacje międzygatunkowe są tu umieszczone w szerszym kontekście hydrospołecznym, w którym każdy gatunek ma inną wiedzę o wodzie, inne umiejętności i potrzeby obcowania z nią. To także, a może przede wszystkim, relacja między konkretnymi jednostkami zaangażowanymi w pracę z wodą.
- Wyspy Zawadowskie (Magdalena Siemaszko)
Wisła, jej brzegi i rozlewiska w okolicach rezerwatu Wyspy Zawadowskie na skraju Warszawy i Józefowa oraz ich sąsiedztwo to główne partnerki moich badań. Rozwijając praktykę powolnego zamieszkiwania, spacerów dokumentacyjnych, badań audiowizualnych, zanurzania się w wodzie i prowadząc wywiady z pojawiającymi się tam osobami, próbuję zrozumieć rzekę i jej codzienne przemiany. Badam także relacje mieszkanek Warszawy z rzeką - interesują mnie przede wszystkim te relacje nieco na uboczu, wymagające przejścia wielu kilometrów, zdjęcia butów - zmoczenia, zapiaszczenia czy ubłocenia stopy, przejścia przez pokrzywy. Kto decyduje się na takie spotkania z rzeką i dlaczego? Jakie nieoczywiste mikro-sojusze powstają podczas godzin spędzonych na plaży na łachach? Jak zmienia się percepcja podczas wielogodzinnej wędrówki brzegiem rzeki, pływania w niej i spływania po niej starym kajakiem? Co daje wylewająca rzeka owcom i kozom, które się tu pasą? Moim głównym metodologicznym założeniem jest codzienne spotykanie się z Wisłą na jednej małej plaży, dokumentowanie zmian i czekanie na to, co się wydarza. Rozmawiam z osobami - efemerydami, które od czasu do czasu pojawiają się - przybywając zarówno z lądu, jak i z wody - w tym miejscu, a także jej najbliższymi sąsiadami z pobliskich terenów mieszkalnych. Kamerą próbuję zarejestrować zmiany, jakie w wodzie, nad i pod jej powierzchnią, w nabrzeżu i okolicznych rozlewiskach powoduje susza, zmiany pogody i pór roku, wezbrania. Czym jest brzeg, jak wygląda nadmiar i niedobór wody z perspektywy rzeki? Eksperymentuję z ucieleśnionymi, intersubiektywnymi metodami pomiaru tych zmian, zastanawiając się co nam mówią o charakterze i kondycji Wisły? Korzystając z koncepcji rzeki jako żywej, zmieniającej się istoty, wychodząc z wydawałoby się lądowo stabilnego punktu łachy, próbuję dowiedzieć się, jak patrzeć i myśleć z wodą, by nie traktować jej jak krajo/wodobraz, ale jak przenikający otoczenie byt, będący w ciągłym ruchu, ale operujący w innych niż ludzka skalach czasoprzestrzennych. Jak spotkać te skale i perspektywy? Czy znajdują na to sposób ludzcy miłośnicy Zawad, którzy widzą jak od niedawna zmienia się miejsce nurtu, być może prowadząc do ‘zamiany brzegów’ przy Wyspie?
- Golędzinów (Magdalena Siemaszko)
Łąki Golędzinowskie i praskie wybrzeże Wisły w ich okolicach, to miejsce wokół którego niedawno rozgorzała dyskusja o jego przyszłości w związku z planowaną przez Urząd Miasta ‘rewitalizacją’. Po przedstawieniu wygranego projektu duża grupa aktywistek i działaczy miejsko-ekologicznych oraz miłośników i miłośniczek dzikich łąk pod hasłem ‘Dziki Golędzinów’ zaczęła nagłaśniać temat planowanych zmian i protestować przeciwko utworzeniu tzw. Parku Naturalnego, wymagającego dużej ingerencji w przyrodę. Ten konflikt to zapewne temat wymagający osobnego projektu badawczego, ogromnie ważny dla zrozumienia dynamiki dyskusji o przyrodzie w mieście. W wypadku tych badań próbuję jednak zejść do bardzo przyziemnego, przywodnego i błotnego poziomu codzienności eko-społecznego świata Łąk. Przyglądam się nieoczywistości wynikającej z kontrastu między dużą sprawczością lokalnych aktorów i aktorek i ich skrupulatnie wypracowanymi praktykami współzamieszkiwania tej przestrzeni, a kruchością tych relacji w cieniu właśnie powstających ogromnych osiedli oraz planów budowy ‘Parku Naturalnego’.
Golędzinów wydaje się wyjątkowym ekosystemem, w którym społeczność wspólnie wypracowuje zasady współbycia - zamieszkiwania, odwiedzania, sąsiadowania, korzystania z zasobów. Dotyczy to zarówno ludzi, jak i nieludzi - stałych i tymczasowych mieszkańców: osób mieszkających nad samą rzeką, saren, bobrów, roślin łąkowych, wylewającej rzeki, stałych bywalców: spacerowiczek z okolicy, rowerzystek, dużej grupy opiekunek psów, wędkarzy, a także tych bardziej efemerycznych gości, wpadających tylko czasami i nie zawsze wdrożonych w zasady codziennego golędzinowskiego współistnienia. Lokalnie regulowane są konflikty między psiarzami a sportowcami, strategie na zapewnienie spokoju dzikom, przy jednoczesnym daniu możliwości wybiegania się psom, a także zapewnienie pomocy mieszkającym tam osobom bezdomnym w razie zimna czy kryzysu.
W kontekście tego terenu ujawnia się też koncepcja brudnej i czystej wody, mokrej/brudnej bariery kontaktu z rzeką i jej klasowego aspektu. Osobami, które mają najwięcej styczności z wodą z Wisły i korzystają z niej bezpośrednio (oraz z bardzo ważnych dla nich praskich studni oligoceńskich), są właśnie bezdomni, którzy mają na Golędzinowie swoje małe osiedla, rozmieszczone w kilku miejscach, blisko samej rzeki. To oni są najbardziej stałymi użytkownikami łąk, łęgów i wody, która jest dla nich bazą do przeżycia - której używają do mycia, prania, kąpią się się w niej i odpoczywają. Jednocześnie Ci mieszkańcy najczęściej znikają we wszystkich dyskusjach o rewitalizacji, o dzikich łąkach, o planach. Coraz częściej i chętniej mówimy o problemach z modernizacją przyrody, o gatunkach zwierząt, które tam są, w Pawilonie Kamień organizowane są wystawy i spacery. Kilkadziesiąt metrów dalej mieszkają ludzie, którzy mają na temat codzienności życia na łąkach i nad Wisłą, także tej najtrudniejszej i najbardziej wymagającej, najwięcej do powiedzenia. Jakie jest ich miejsce w przyszłości Golędzinowa?
- Fontanny, stawy i rowy warszawskie (Małgorzata Owczarska)
Fontanny i stawy razem z siecią rowów i kanałów odwadniających stanowią, paradoksalnie, “ciała z wody”, najbliższe (przynajmniej w przestrzeni) Warszawiakom ludzkim i nie-ludzkim (np. płazom, ptakom). Nie każdy ludzki mieszkaniec stolicy mieszka nad brzegiem Wisły, ale większość ma w zasięgu spaceru inny zbiornik lub ciek, często mało “spektakularny”, niepozorny. Świadomie lub nie, wchodzimy z nimi w kontakt. Jak ta relacja wygląda? Na wybranych przypadkach np. Pól Mokotowskich, fontann przed popularnymi centrami handlowymi, czy rozmaitych rowów i kanałów obserwuję codzienny, społeczny wymiar wody miejskiej, jej doświadczanie oraz trwający obecnie proces przedefiniowania roli wody w mieście (nie tylko dla ludzi, ale również tworzenie warunków do współpracy pomiędzy np. spacerowiczami, wodą, roślinami filtrującymi czy biofiltracyjnymi bakteriami). W wypadku Warszawy zazwyczaj tego typu zbiorniki są uwzględniane w pierwszych projektach renaturyzacyjnych, czy “remontach” zakładających tworzenie nowych ekosystemów, błekitno-zielonej infrastruktury, rozszczelnianie miasta, czy koncepcji “miasta gąbki”, które mają na celu polepszenie miejskiej odporności i troskę o bioróżnorodność. W codziennym kontekście rowy i kałuże wchodzą z ludźmi w nieco bardziej efemeryczne relacje, czy to chodzenia po nich (co zawsze budzi emocje, zmusza ciała do konkretnych ruchów i przybierania charakterystycznych postaw), czy ustalania jak się przez nie przeprawić budując tymczasową infrastrukturę, która raz to pojawia się raz znika w zależności od pogody, rozkładu materiałów, z których jest zrobiona, czy ilości błota i wody. Wszystko to stanowi dynamiczny proces współbycia i współtworzenia wodnej tkanki miejskiej – umiejscowionej, ucieleśnionej i obdarzonej znaczeniami.
- Rzeki Duchy (Małgorzata Owczarska)
Sprawdzam jak w dzisiejszych czasach funkcjonują hydrospołecznie rzeki duchy, rzeki których “nie ma”, które wyschły, zostały zakopane, skanalizowane czy stały się sezonowe. Tak jak Żurawka w piwnicach Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej, Drna w Parku Fosa i Stoki Cytadeli Warszawskiej, Rudawka czy sezonowy Potok Bielański. Nie przez przypadek używam tu nazwy “rzek duchów”, gdyż choć pozbawione swojego koryta i ekosystemu, dają o sobie znać w nieoczywistych okolicznościach “awarii”, zalewania piwnic, wsiąkania w mury czy pompowania ich wód, wiodą swoje istnienie w podziemiach, kanałach, sezonowo.
- Hydro creepy (Małgorzata Owczarska)
Ta część projektu stanowi próbę wizualnego udokumentowania i refleksji nad szczególnymi hydroinżynieryjnymi częściami tkanki miejskiej. Są one zazwyczaj nieco podniszczone, najczęściej betonowe i mało reprezentacyjne, bezimienne – chodzi o zrzuty kolektorów burzowych, betonowe ostrogi rzeczne, ujścia kanałów ciepłowniczych i rzeczek, podmościa. Mimo swojej dziwności – stąd angielskie “creepy” – mają również swoją społeczną funkcję, są chętnie odwiedzane, służą określonym czynnościom, np. wędkarstwu, rekreacji. Hydro creepy, bo tak je nazywam, są rodzajem projektu fotograficznego, zbierającego kolekcję tych wodnych miejsc i efemerycznych sytuacji, które w nich zachodzą.