Centrum Badań Antropologicznych nad Prawosławiem Monaster św. Kosmy i Damiana w Kuklen

monaster św. Kosmy i Damiana w Kuklen

"30 czerwca 2013 roku, monaster świętego Kozmy i Damian w Kuklen, ciepły letni dzień, przez wąskie drzwi prowadzące do narteksu cerkwi wchodzą kolejno pielgrzymi. Kupują świece przy cerkiewnym stoisku i zamawiają modlitwy w intencji bliskich, żywych i zmarłych. Następnie palą świeczki przy ikonach, żegnają się i składają na nich pocałunki. Niektórzy wchodzą dalej, do głównej części świątyni, by włączyć się do trwającego właśnie nabożeństwa. Większość jednak zagląda tam tylko na chwilę i wraca do narteksu.

W jego południowo-zachodnim rogu siedzi starsza kobieta, opierając swoje schorowane stopy o okowy przytwierdzonych do kamienia łańcuchów. W miejscu tym formuje się mała, lecz stale uzupełniająca się kolejka. Na kamieniu kolejno siadają osoby, i zaczynają wodzić łańcuchami po nogach, od dołu do góry, po czym analogicznie postępuje ze swoimi rękoma. - “Proszę nie dzwonić łańcuchami w trakcie nabożeństwa!”, strofuje kogoś sprzedawczyni świec, wychylając się ze stoiska umieszczonego na przeciwległym rogu narteksu.

Cerkiew św. Kosmy i Damiana w Kuklen

Kolejne osoby są już ostrożniejsze. Nie dzwonią łańcuchami, a jedynie siadają przy nich na kamieniu i spędzają tam kilka minut w ciszy jak młode małżeństwo z dziećmi, trzymającymi w rękach nadmuchane balony ze straganów pod murami monasteru (fot.1). Słyszę jak pewna kobieta radzi córce, by posiedziała tu dla uspokojenia nerwów.

Dopiero po zakończeniu liturgii pielgrzymi mogą swobodnie wodzić łańcuchami po ciele. Zawsze zaczynają od kończyn i rąk, czasem także przykładają łańcuchy do innych, chorych miejsc – jak szyja, głowa, krzyż (fot.2). Większość czyni to samodzielnie. Zdarza się jednak, że czasem ktoś inny wykonuje za nich te czynności. Widzę jak analogicznie postępuje dwójka dzieci, które dopiero co nauczyły się tej praktyki, naśladując dorosłych. Chłopiec siedzi, a dziewczyna łańcuchami wodzi po jego nogach. Tylko nieliczni w sposób teatralny robią to pół żartem pół serio, jakby myśleli – „wiem, że to może wyglądać zabawnie, ale co mi szkodzi spróbować, a nóż łańcuchy pomogą?!” Większość czyni to z namaszczeniem, jakby ta procedura niczym nie różniła się od innych praktyk leczniczych, których skuteczność w dużej mierze zależy od należytego wykonania. Pewna kobieta zakłada sobie łańcuchy także na kark i na szyję, dosłownie zakuwa w nie siebie. Wyraz jej twarzy świadczy o tym, że sprawia jej to przyjemność, działa na nią kojąco. Zapytana, opowiada mi, że kilka lat temu została tu uzdrowiona z depresji, a dziś przywiozła tu swoją przyjaciółkę, by z kolei ona została wyleczona.

Uzdrawiające łańcuchy w narteksie św. Kosmy i Damiana w Kuklen

 

Szczegółowa analiza praktyk leczniczych w Kuklenskim monasterze znajduje się a w artykule Magdaleny Lubańskiej https://www.jef.ee/index.php/journal/article/view/221/pdf